poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 18

Zadawaliśmy pytania do 2. Później poszliśmy spać. Szczerze? Bałam się tego. Spałam z Naomi i Louisem na jednym łóżku... Ej no sorry. Nie wiem jak z tego wyszłam, ale udało mi się.

Zostaliśmy do sylwestra. Jak się obudziliśmy to szybko musieliśmy się zbierać. Chłopaki do Londynu, Nomi do Polski zobaczyć się z małym Radkiem (rozdział 3 chyba), a ja do ojca... Eh... Bałam się tego spotkania... Nie inaczej bałam się jego. Tak to dobre określenie.

Jechałam sobie spokojnie taksówką. Po chwili wysiadłam. Stałam teraz przed dość dużym domem. Zapukałam raz, drugi nikt nie otwierał. Nacisnęłam ręką na klamkę. drzwi były otwarte, a na powitaniu poczułam zapach piwa i papierosów. Weszłam trochę przestraszona do domu. Otworzyłam okno w kuchni i poczułam kogoś dłoń na moim pośladku. Odwróciłam się i walnęłam kogoś z otwartej dłoni. Był to mój tata... Wściekł się. Zabrał mnie na ręce i położył mnie na kanapie w salonie. Zaczął mnie rozbierać, a ja wrzeszczeć. Zemdlałam chyba... Obudziłam się naga w salonie. Obudził mnie mój telefon, ale nie wiedziałam gdzie jest. Znów odpłynęłam. Otworzyłam oczy. Tym razem byłam w samym podkoszulku. Koło mnie nikogo nie było. Był tylko mój telefon. Szybko go złapałam i zadzwoniłam do Louisa.
-Tak?-zapytał Lou kiedy odebrał.
-L-l-louis...-głos mi się łamał.
I wtedy poczułam tylko ból z tyłu głowy.

Przebudziłam się. Byłam w pomieszczeniu z białymi ścianami. Wokół mnie były piszczące urządzenia. Czułam jak ktoś ściska moją prawą dłoń.

*Oczami Louisa*
Nie opuszczałem jej. Ciągle byłem przy jej łóżku.

Popatrzyłem na nią, a ona się do mnie uśmiechała. W oczach stanęły mi łzy.
-Obudziłaś się-powiedziałem.
-Tak...-miała chrypę.
Odchrząknęła.
-Co się stało?-zapytała.
-Eh... Twój ojciec...
Teraz to ona miała oczy pełne łez.
-O pani Collins. Obudziła się pani-powiedział lekarz, który przed chwilą wszedł na salę.-Mam złe wieści... Zaszła pani w ciążę ze swoim ojcem.
Teraz to ona płakała jak opętana. Chciałem jej jakoś pomóc, ale nie wiedziałem jak.
-Ja... Ja...Nie chcę tego dziecka...-wykrztusiła.
-Pani Collins zostanie pani dziś wypisana-rzucił i wyszedł.
-Emma... Błagam... Nie uśmiercaj tego dziecka... Ja... Ja będę się nim opiekował... Będę jego ojcem... Będziesz moją żoną...-wykrztusiłem.
-Czyli albo dziecko albo ja?-zapytała oburzona.
Wiedziałem, że chcę się ze mną droczyć.
-Wiesz, że nie.
Uśmiechnęła się do mnie.

*Oczami Emmy*
Wyszłam około 17 ze szpitala. Musieli zrobić mi jakieś badania... Pojechaliśmy do domu.
-Emma!-wrzasnął Niall i zaczął mnie przytulać.
-Niall... Dusisz...-wyszeptałam.
-Ej Nialler weź, bo jeszcze mi dziecko zabijesz-powiedział Louis.
Odstawił mnie.
Wszyscy teraz traktowali mnie jak jakieś jajko... A tak odrywając się od tematu mojej ciąży i tak dalej nasza "rodzinka" się zmieniła. To znaczy ja + Lou=małżeństwo, Liam to mój brat(co się nie zmienia), Niall + Dawid=moi synowie, Naomi moja siostra, Harry mój tatuś, a Zayn to moja matka... Hahahaha...


Ładnie razem wyglądają, prawda? No, ale Malik jest zajęty. Chodzi z Perrie, która jest moją przyjaciółką. Liam z Daniell, a Niall z Eleanor to też jest moja przyjaciółka. Naomi jest jeszcze w Polsce, ale dzisiaj przylatuje. Ma dla mnie niespodziankę. Ostatnio nawet Dawid się do nas wprowadził. Siedziałam w salonie kiedy usłyszałam otwierające się drzwi.
-Hej-powiedziała szepnęła Naomi.
-Czemu szepczesz?-zapytałam.
Ona pokazała mi śpiące dziecko.
-Radek?-zapytałam.
Pokiwała głową.
-Jaki on słodki-kiedy to powiedziałam mały się obudził.
Nie zaczął płakać. Zaczął się mi przyglądać i uśmiechać.
-No co malutki?-zapytałam, a on się zaśmiał.
Resztę dnia bawiłam się z Radkiem.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto następny rozdział. Wiem krótki, ale weny brak i motywacji.
Jula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz